20 września 2013

Początek II - 001.

Kilka dni później kobieta odziana w czerń wyszła ze szpitala trzymając w ramionach niewielką istotę. Wokół przygnębionej matki biegał uradowany chłopiec - brat dziewczynki niesionej na rękach kobiety po trzydziestce. Cieszył się, że będzie miał siostrzyczkę w domu, będzie mógł się nią zajmować i wspólnie się bawić. Marta - tak miała na imię matka dwójki dzieci, owszem była szczęśliwa, że może już wrócić wraz z córką, ale nie dawało jej spokoju wydarzenie sprzed niespełna 4 miesięcy. Śmierć rodziców, śmierć w tak tragiczny sposób. Ona straciła najbliższe osoby, a jej dzieci - dziadków. Dziewczynce nawet nie było dane ich poznać, a w dalszym życiu słuchając opowieści o nich - będzie tego żałować. Mimo, że nigdy ich nie poznała to będzie czuć pewną pustkę, tęsknotę za czymś co nigdy nie wróci.

*
Po niespełna dziesięciu miesiącach rodzina znów odwiedziła szpital. Przez nieuwagę starszego braciszka Monika wylądowała na szpitalnej sali z pęknięciem czaszki. 
Mała raczkując po domu spadła ze schodów, ponieważ drzwi nie domknął jej brat. Pięcioletni chłopiec widząc nieprzytomne dziecko leżące na dole schodów, wpatrywał się w nie tępo zaszklonymi oczami. Gdy matka zauważyła zaistniałą sytuację znów poczuła, że może kogoś stracić. Mała, bezbronna istota leżąca na ziemi wywołała u niej panikę. Czym prędzej zbiegła do córki i wzywając męża zawiozła ją do szpitala, gdzie spędziła kolejne kilka dni.
Właśnie wtedy wybuchła pierwsza poważna awantura. Ojciec wściekły, że jego żona nie dopilnowała dzieci krzyczał tak, że połowa sąsiedztwa mogła usłyszeć. Co gorsza z jego złością spotkał się również mały Marcin. Owszem to jego wina, że nie zamknął drzwi, ale sam nadal był mały i nie należało go o nic obwiniać.


*
(Około 16 lat później.)
Rodzeństwo przez  cały ten czas borykało się z podobnymi problemami. Za każdym razem wybuchały kłótnie i to właśnie dzieci były obwiniane. Jedno chcąc bronić drugiego narażało się na jeszcze większe kłopoty. Kłótnie zazwyczaj spowodowane były niczym. Jednak ojcu szesnastoletniej Moniki i dwudziestoletniego Marcina wiecznie coś nie pasowało. Zawsze coś było nie tak. Chłopak zaszywał się w swoim pokoju, włączał komputer i obojętne było mu to co działo się choćby w pokoju obok. Za to Monika przez całe życie przysłuchiwała się kłótniom rodziców, wrzaskom i to ona zawsze widziała łzy w oczach matki. Będąc świadkiem wszystkiego co miało miejsce w jej domu czuła się winna. Winna, bo od kiedy pamięta to to ona była powodem kłótni. Zastanawia ją jedno. Skąd ta nienawiść? Dlaczego jej ojciec za każdym razem tak bardzo ją rani? Chciałaby poznać kiedyś powód. Czuje się niekochana, niechciana, a otaczający ją świat wydaje się być tak przerażający. 
Każdego dnia spoglądając na rodziców, nawet gdy panuje chwila ciszy i z pozoru wszystko jest w porządku, do oczu napływają jej łzy. Tylko czy powodem jest strach przed tym, że zaraz znów ktoś wybuchnie, czy może fakt, że ona nie chce tak żyć? Bez marzeń, bez kochającej ją osoby.
Jedyne czego teraz pragnie to dorosnąć, wyrwać się ze świata wiecznych problemów i zaznać szczęścia jakiego doznają jej rówieśnicy. Jednak nie będzie jej to tak szybko dane. Każdą chwilę szczęścia coś zawsze zburzy, przyjaciele okażą się być fałszywi, z wyjątkiem nielicznych osób po których by się tego nie spodziewała, a miłość której tak pragnie przyjdzie w najmniej nieoczekiwanym momencie. 


Od autorki: Jest to tak naprawdę dalsza część tamtego początku. 
Piszę to bo jest mi przykro, gdy patrzę jak niektórzy mają świetne stosunki z ojcem, rodzicami. Zazdroszczę innym, to jest powód. Moim problemem jest to, że zawsze pragnęłam być "córeczką tatusia", a on mi na to nie pozwalał. Odsuwał mnie i to boli, bo nawet gdy jest okey i próbuje być miły to ja wiem, że zaraz i tak wszystko się zepsuje. Nie daje rady, bo wiem, że przez nasze kłótnie cierpi też moja mama. Jej mi jest najbardziej szkoda, bo wiem, że żałuje tego, że jestem ograniczona. Przez to wszystko nie mogę spełniać marzeń, a ona czuje się winna choć nie powinna. 

Może nie powinnam się żalić, pisać tego wszystkiego, ale nie musicie czytać. Rozumiem, że inni mają gorzej, ale w moim otoczeniu większość żyje tak jak chce, a ja każdego dnia borykam się z zazdrością. Dla niektórych to może być nic, ale ja ... nie macie pojęcia ile łez wylałam pisząc to coś powyżej.
Przepraszam...

15 września 2013

Początek - 001.

17 kwietnia 1997r.
Szpitalnym korytarzem pędził ciemnowłosy mężczyzna, w ręku trzymał rozpadający się bukiet kwiatów. Biegł nie zwracając uwagi na innych. Wpadając do jednej z sal zatrzymał się przy łóżku wycieńczonej kobiety, trzymającej na ręku dziecko. Było już bardzo późno dlatego spotkał się z oburzeniem pielęgniarki krzątającej się przy łóżku żony, nie zwrócił jednak na to uwagi. Wręczył pani ze szpitalnego personelu bukiet i całując ją w dłoń podziękował Bogu za nowo-narodzoną córkę. Przekonał ją do kilkuminutowej wizyty i kobieta zostawiła małżeństwo samo. Podszedł do żony biorąc od niej dziewczynkę.
- Moja mała Monika. - Wyszeptał całując dziecko w czoło. - Jak się czujesz? - Zwrócił się do żony, nadal wpatrując się w małą istotę leżącą w jego objęciach.
- Dobrze. Gdzie jest Marcin? - Kobieta zapytała o swojego czteroletniego synka.
- Został z moją mamą.
- Ach tak.
- Przyprowadzę go jutro, żeby poznał siostrę.
- Ucieszy się, nie mógł już się doczekać.
- Nie wątpię. Muszę iść, już późno.
- Dobrze, ucałuj małego, będziemy na was czekały.
Małżeństwo pożegnało się i mężczyzna opuścił szpitalny budynek ucieszony, że ma długo wyczekiwaną córeczkę. Matka czekając na pielęgniarkę czule objęła córkę dziękując, że urodziła się ona silna i zdrowa.  Ciąża od 6 miesiąca była zagrożona. Rodzinna tragedia odebrała ciężarnej chęć do życia, ale musiała walczyć dla synka i córki, którą nosiła pod sercem. Dzieci - jedyne najbliższe jej osoby, które jej zostały, dawały jej siłę.
Straciła trzy bliskie osoby jednego dnia, dwoje z nich na zawsze pozostanie w jej sercu, a trzecia - już dla niej nie istnieje. Teraz ma tylko dzieci. Dzieci, które czeka długa, ciężka droga przez życie z powodu nie akceptacji osoby, która powinna być im najbliższa.


Od autorki: Kochane, zaczynam coś nowego, a raczej coś co ciągnie się od dnia moich narodzin. Będzie to historia o mnie, moim życiu. Przyznam, miałam pewne obawy co do tej historii, ale stwierdziłam, że ją zacznę. Nie opiszę tu wszystkiego szczegółowo, bo w moim życiu nie brak rodzinnych tajemnic, ale nie zagłębiając się w szczegóły - znajdzie się tu raczej wszystko. Są to prywatne sprawy, ale jestem tu raczej anonimowa więc chyba nie zaszkodzi jeśli wyrzucę to z siebie. Potrzebowałam czegoś takiego,pragnę w końcu pozbyć się tej strasznej niemocy... myślę, że to mi pomoże.
Zrozumiem jeśli nikt nie będzie tego komentował czy nawet czytał, ale mimo to chcę mieć coś swojego, o sobie.   
Rozdziały nie będą pojawiać się regularnie, niestety ale potrzebuję czasu by to sobie uporządkować, ogarnąć. Pisanie o swoim życiu wcale nie jest łatwe. Niestety, ale życie nie jest łatwe, a pisanie to chyba jedyne co mi zostało. 
 + Żeby nie było, że jest to tylko nudna historia o mnie, to pojawi się zakładka z bohaterami. Jak wiecie moje życie opiera się na piłce nożnej i piłkarzach - teraz nie będzie inaczej.