27 października 2013

Każdy ma prawo się zakochać. - 004.

Po udanym ognisku każdy następnego dnia był bardzo zmęczony, a nowy dzień oznaczał jedno - szkołę. Trójka przyjaciół niechętnie podniosła się z łóżek i wszyscy zajęli się swoimi przygotowaniami przed wyjściem. Monika starając się omijać rodziców szerokim łukiem szybko ubrała się, zjadła śniadanie i zakładając ulubione trampki zabrała torbę i wyszła z domu. Na chodniku czekali już na nią chłopcy, przywitała się z nimi i wspólnie ruszyli drogą do szkoły. Po drodze nastolatka wysłała jeszcze Angelice SMS'a następującej treści:
"Nowy horror czas zacząć, mam nadzieję, że będą to cztery dobre lata, chociaż dla ciebie, bo ja nie wiem jak sobie poradzę. Tęsknię, pisz czasem."
Schowała telefon i podążając za przyjaciółmi weszła do ogromnego budynku. Nadszedł czas gdy musiała rozstać się z Maksem i Tomkiem i sama iść pod swoją klasę. Stanęła więc z boku i czekała na nauczycielkę. W międzyczasie dostała jeszcze SMS'a od Angeli.
"Wierzę, że się uda. Zobaczysz, mimo, że z daleka od siebie to może być nasz najlepszy czas ;) Co powiesz na Skaypa wieczorem? Muszę ci wszystko opowiedzieć."
Po przeczytaniu sms'a na twarz Moniki wkradł się uśmiech, chciałaby w to wierzyć, ale jak będzie to się dopiero okaże. Odpisała szybko, że się zgadza i podążyła za resztą grupy do klasy.

Dzień w szkole, jak to w szkole. Nie powalał. Szesnastolatka prze nudziła się przez całe osiem lekcji. Nauczyciele również nie pałali przyjaznością, z wyjątkiem nauczyciela od j. polskiego, wydawał się on być miłą, luźną osobą, a co najważniejsze podzielał pasję Moniki. Kochał piłkę nożną i oglądał bundesligę i z tego co słyszała nastolatka wiele lekcji przeznaczał na mówienie o swojej pasji, także chociaż jeden przedmiot być może nie będzie tak bardzo nudny...
Przez te osiem lekcji na przerwach mijała swoich przyjaciół, ale od rana żyła z wrażeniem, że coś nie tak jest z Maksem. Zachowywał się dziwnie i jakby unikał przyjaciółki. Chciała z nim porozmawiać ale gdy wyszli ze szkoły on szybko zmył się do domu twierdząc, że ma coś do załatwienia, a Tomek jedynie wzruszył ramionami i odprowadził ją do domu. Nastolatka z mieszanymi uczuciami weszła do domu i witając się z mamą  poszła do swojego pokoju.
Spędziła tam większość popołudnia, bezskutecznie starając dodzwonić się do Maksa, niestety przyjaciel nadal ją ignorował. Zaczynała się martwić nie wiedząc co jest powodem takiego zachowania. Rozmawiała z Tomkiem ale i on nie wiedział dlaczego ich przyjaciel tak się zachowuje. Zostawiła więc tą sprawę w spokoju i napisała do Angeliki, że mogą już porozmawiać na Skaypie. Sprzątnęła jeszcze trochę pokój i siadając przed laptopem ukazała jej się roześmiana twarz przyjaciółki.
-Heej! Rany jak ja cie dawno nie widziałam. - Krzyknęła szczęśliwa.
-Hej, no będzie ze 2-3 dni. - Monika zaśmiała się smutno. - Widzę, że tobie się dobrze wiedzie.
-Jest nawet bardzo dobrze, poznałam świetnych ludzi, no a w szkole to cóż, jeszcze się dobrze się odnalazłam ale nie narzekam. - Uśmiechnęła się. - Ale co z tobą, czemu jesteś taka przybita?
-Ych, nie wiem ja chyba nie dam rady. To dopiero początek a ja już nie mam sił, do tego Maks...
-Co z nim?
-Nie wiem, jakoś dziwnie się zachowuje, jakby mnie unikał.
-Wiesz dlaczego?
-Gdybym wiedziała to bym się teraz nad tym nie zastanawiała.
-Monika, przecież wiesz, zresztą powtarzam ci to od dawna. Kiedyś w końcu musiało to nastąpić.
-Nie chce tracić jego przyjaźni, poza tym nie wierzę w to. To przecież Maks..
-Każdy ma prawo się zakochać.
-Dlaczego zawsze mnie spotykają takie rzeczy, nie chce go stracić, ale wiesz..
-Musicie porozmawiać.
-Jakby to było możliwe, ignoruje mnie. - Szesnastolatka coraz bardziej denerwowała się. - Nie mówmy o tym, kiedy przyjedziesz?
-Dopiero na święta, wcześniej nie mam jak.
-Ech szkoda.
-Niestety.. Ech widzę, że u was pada. - Angela spojrzała za plecy przyjaciółki.
-Ta, nawet nie mogę wyjść. Raany, wiesz mam uczucie, że niedługo znów zacznie mi się wszystko walić.
-Dlaczego?
-Nie wiem, nowa szkoła, ludzie ja sobie nie radzę, jeszcze ojciec, który za wszelką cenę chce mi uprzykrzyć życie.
-Nigdy go nie rozumiałam.
-Ja też nie. Przepraszam, muszę kończyć bo wołają mnie na kolacje, Monika proszę cie trzymaj się i pamiętaj, że na mnie zawsze możesz liczyć.
-Wiem, dobrze pa.

Tak wyglądał każdy kolejny dzień, tydzień. Monika wracała ze szkoły i wieczór spędzała przed komputerem, ponieważ albo pogoda nie rozpieszczała albo była tak zmęczona, że nie miała ochoty zupełnie na nic. Czuła, że oddalają się coraz bardziej z Maksem, ale nie umiała się z nim dogadać, zaczęli się unikać, a jeśli już się spotkali to żadne nie potrafiło się odezwać. Natomiast Tomek przyglądał się wszystkiemu z boku i widział jak ich przyjaźń traci na sile z każdym dniem. Nastolatka zakolegowała się z kilkoma dziewczynami z klasy, ale nie czuła żadnej bliskości, czegoś jej brakowało. Czuła, że tam nie pasuje i chciała to zmienić, jednak nie potrafiła.
Tego dnia wracając ze szkoły zatrzymała się przed jedną z podstawówek przyglądając się dzieciom kopiącym piłkę. Tęskniła za czasami gdy sama miała 8-10 lat i żadnego problemu. Bawiła się nie myśląc o przyszłości i tym co ją czeka. Teraz każdego dnia zamartwia się o to co będzie za kilka miesięcy czy lat. Żyje z poczuciem beznadziejności i tego, że nigdy nie spełni marzeń i nic nie osiągnie.
Wpatrując się w roześmiane dzieci odwróciła się i zauważyła tablicę z ogłoszeniami. Jeden plakat  szczególnie ją zainteresował.
"Łukasz Piszczek na turnieju piłki nożnej już 20.10.2013"
Przeczytała pierwsze zdanie i nie wierzyła w to co widzi. Mimowolnie uśmiechnęła się i doczytała resztę ogłoszenia. Już za tydzień w jej miejscowości pojawi się jej idol. W jej głowie była tylko jedna myśl - niech ten tydzień minie jak najszybciej.

Od autorki: Cóż, nie powala. Mam nadzieję, że osoby, które chciały zostały dobrze poinformowane. Jeśli ktoś jeszcze chce to zapraszam do zakładki "Informowani".

20 października 2013

Dobrze, że wy macie siebie. - 003.

Następnego dnia rano w domu Małeckich panowała dosyć napięta atmosfera. Nowa szkoła, strach tylko o tym myślała szesnastolatka. Matka denerwowała się razem z nią, martwiła tym jak córka odnajdzie się w nowym miejscu, z nowymi nieznanymi jej ludźmi. Kobiety kończyły właśnie śniadanie gdy w pomieszczeniu pojawił się ojciec nastolatki.
- Pośpiesz się, bo musimy zaraz jechać.
- Jestem już gotowa. - Upiła ostatni łyk herbaty i wstała od stołu.
- Zamierzasz tak iść? - Mężczyzna skrytykował jej strój.
- Tak. A co w tym złego?
- Tak możesz chodzić na co dzień. Ubierz się jak człowiek, sukienkę jakąś czy coś.
- Przecież ja nie chodzę w sukienkach !
- Nie dyskutuj, czekam w samochodzie. - Wyszedł ignorując niezadowolenie córki, która nie chcąc mu się więcej narażać posłusznie poszła się przebrać. Wyboru wielkiego nie miała, ponieważ w całej swojej szafie miała jedną, może dwie sukienki. Wzięła więc tą, która pierwsza rzuciła jej się w oczy.
- Kupiłam rok temu na ślub ciotki Alicji. Chyba nie będę wyglądać jak z innej epoki. - Powiedziała sama do siebie i szybko zmieniła  wygodne spodnie na  sukienkę.Gotowa zabrała telefon i wybiegła przed dom gdzie w samochodzie czekał na nią już ojciec.
- Zadowolony ?
- Teraz tak. Wsiadaj.
Wsiadła więc do auta i po kilkunastominutowej jeździe znalazła się pod szkołą. Szybko odnalazła w tłumie ludzi dwójkę swoich przyjaciół i podeszła do nich.
- Sieema laska. - Powitali ją.
- Hej.
- Sukienka ? - Zauważył Tomek.
- Zmusili mnie. - Zaśmiała się.
- Wyglądasz tak jakoś inaczej. - Spostrzegł Maks.
- No co ty ? Ech, chodźcie, bo jak się spóźnimy to ja się za nic nie odnajdę. Wy chociaż jesteście razem w klasie. - Posmutniała.
- Przepisz się do nas.
- Ehe już lecę. Mam ambitniejsze plany niż zawodówka.
- W to nie wątpię. - Zaśmiał się wyższy z chłopaków i obejmując ją ramieniem powędrowali do wejścia szkoły, natomiast obok nich szedł Tomek, który był wyraźnie podłamany.
- Ej Tom, ogarnij damy radę. Poznasz tu jakąś dziewczynę i odkochasz się w Angeli. - Pocieszała go nastolatka.
- Taa. Ej skąd wiesz o Angelice?
- Haha, stary każdy wie. -  Poklepał go po plecach przyjaciel i po chwili cała trójka stała na ogromnej sali, gdzie miała miejsce akademia rozpoczynająca nowy rok szkolny. Długie przemowy, na każdy możliwy temat to nie dla Moniki, znudzona stała w grupie nieznanych jej osób, z którymi spędzi najbliższe cztery lata i uważanie przyglądała się ich twarzom. Nie specjalnie miała ochotę by zaprzyjaźniać się z którąś z dziewczyn, nie widziała tu bratniej duszy, wręcz przeciwnie wszystkie wydawały się być zupełnie inne niż ona. Szczęśliwe, wesołe - każda z nich miała tu swoją koleżankę, Monika jako jedyna stała samotnie i pragnęła by jak najszybciej się to skończyło i mogła wrócić do przyjaciół. Gdy tylko usłyszała słowa pożegnania pierwsza wybiegła z szeregu i zaraz znalazła się przy Maksie i Tomku.
- Muszę stąd wyjść. - Powiedziała i ciągnąc chłopaków za ręce opuściła budynek szkoły. Usiadła na pierwszej ławce, którą zauważyła i ciężko westchnęła.
- Ja tu nie dam rady. - Odparła chowając twarz w dłoniach. - Bez Angeli, to wszystko nie ma sensu.
- Ej, a kto mówił nam, że mamy być silni?
- Mówiłam, ale za bardzo mi jej brakuje, jestem tu kompletnie sama.
- A my ? - Maks wyraźnie posmutniał.
- Wiesz, że nie o to chodzi, przyjaciółka to jednak co innego. W sumie, może macie rację. - Zawiesiła na nich wzrok. - Widocznie tak miało być, zaczynamy nowe życie bez niej i musimy sobie poradzić.
- Mądrze mówisz. - Tomek pierwszy raz od dawna zaśmiał się i rozglądając się wokół zwrócił się do przyjaciół. - To co powiecie na odpowiednie pożegnanie wakacji?
- Wchodzę w to.
- Ja również.
Trójka przyjaciół objęła się i śmiejąc się ruszyli w stronę domów by zająć się przygotowaniem ogniska.

Gdy nastolatka weszła do domu przywitała ją głucha cisza. Zdjęła buty i skierowała się do swojego pokoju by się przebrać, stając przy schodach zauważyła jednak swoją rodzicielkę w pokoju obok. Weszła i ujrzała kobietę a wokół niej pełno zdjęć. Spojrzała na nią i podchodząc bliżej wzięła do ręki jedną z fotografii. Mimowolnie uśmiechnęła się.
- Jesteś do niej taka podobna. - Zauważyła, że córka trzyma w dłoni zdjęcie swojej babci.
- Szkoda, że nie mogłam jej poznać. - Szesnastolatka skarciła się w myślach, że to powiedziała bo wywołała tym łzy u matki. - Przepraszam. - Wtuliła się w kobietę.
- Straciłam ją, ale mam teraz ciebie i spoglądając na ciebie zawsze będziesz mi ją przypominać . - Delikatnie się uśmiechnęła i odwzajemniła uścisk córki.
- Nie będziesz miała nic przeciwko jeśli spędzę wieczór z chłopakami?
- Nie, idź. Tylko proszę cię, grzecznie tam.
- Jasne, dziękuję. - Szybko ucałowała mamę i pobiegła do pokoju by się przebrać. Gotowa już zabrała telefon oraz pieniądze i korzystając, że nie musi tłumaczyć się ojcu szybko opuściła mieszkanie.

Dotarła na miejsce po kilkunastominutowym spacerze. Zauważyła, że na ognisku był stały skład, czyli większość osób, z którymi spędziła trzy lata w gimnazjum. Przywitała się ze wszystkimi i usiadła przy Maksie. Tego wieczoru postanowiła się dobrze bawić w gronie dobrze znanych jej osób, bo już od jutra większości nie będzie widywać. Miło spędzała czas śmiejąc się i rozmawiając, aż w pewnym momencie w zasięgu jej wzroku znalazły się dwie dziewczyny, których wolałaby nie widzieć.
- Słyszałyśmy, że przyjaciółeczka cię opuściła . - Zaśmiały się chwiejąc się na nogach.
- Dobrze, że wy macie siebie. - Syknęła i odwróciła się z zamiarem odejścia.
- Ej nie pozwalaj sobie. - Jedna z dziewczyn złapała ją za rękę i zmusiła do odwrócenia się.
- Nie obchodzi mnie co sobie myślicie, o ile w ogóle macie mózgi, darujcie sobie bo to co odwalacie nikogo nie śmieszy, a obrażać sobie możesz kogo chcesz, ale nie moich przyjaciół. - Odrzuciła rękę blondynki i spoglądając jej w oczy wyszeptała. - Ach Kamil jest wolny, nie umiałaś wygrać z Angelą ale teraz droga wolna. - Zaśmiała się i szybko odeszła.
- Jakbym chciała to byłby mój ! - Usłyszała za plecami zmieszany głos blondynki i uśmiechając się pod nosem podeszła do Maksa.
- Co te blondyny tu robią?
- Nie mam pojęcia. - Zaśmiał się i usiadł, ponieważ i  jemu procenty dały się we znaki. - Wiesz bo muszę ci coś powiedzieć.
- Hmm , co takiego? - Usiadła obok.
- Bo ja się chyba zakochałem.
- To fajnie, kto jest tą szczęściarą? - Zapytała uśmiechając się, a gdy chłopak chciał już odpowiedzieć to przerwał mu dzwoniący telefon.
- To Angela, przepraszam. - Monika odchodząc kilka kroków dalej odebrała telefon.

- Czy ja słyszę imprezę ? - Właśnie takimi słowami powitała ją Angelika.
- Pocieszamy się po stracie przyjaciółki. A jak tam u ciebie? - Zaśmiała się.
- Haha. Nie straciliście mnie. Dobrze, ale ... ych jutro do szkoły.
- Nie przypominaj mi. - Szesnastolatka wywróciła oczami. - Umrę tam bez ciebie.
- Ja bez ciebie też. Ale liczę, że niedługo znów się zobaczymy.
- No mam nadzieję. Przepraszam, ale muszę kończyć, bo wiesz ognisko trwa. - Uśmiechnęła się do telefonu.
- Dobrze, najważniejsze, że nie płaczecie tam beze mnie.
- Haha, jakoś się trzymamy. To lecę, pa i pisz codziennie. 
- Okey, papa.

Rozłączyła się i wróciła do przyjaciela.
- U niej wszystko okeys, no a co tam mówiłeś?
- Już nieważne. - Posmutniał i zmienił temat. - Chodź, nie będziemy tak tu siedzieć.


Od autorki: Jeżeli ktoś chce być informowany na tym czy innym blogu, to na każdym z nich pojawiła się zakładka "Informowani" więc wpiszcie się, a na pewno poinformuję Was o nowym rozdziale.

14 października 2013

Uśmiechnij się. - 002.

01.10
Czwórka przyjaciół stała w ogromnym budynku lotniska żegnając się z jedną z osób z paczki. Była im najbliższa, szczególnie Monice, ponieważ znały się od przedszkola, z chłopakami znały się od trzech lat ale byli dla nich jak bracia. Teraz Angelica opuszcza przyjaciół na całe długie dziesięć miesięcy, by zacząć naukę w jednej z najlepszych krakowskich szkół muzycznych.
- Nie wiem jak damy sobie bez ciebie radę.
- Oj Monia, macie siebie nawzajem. - Wskazała na Maksa i Tomka. - Poza tym, może i na odległość ale zawsze będziemy razem. Kocham was i jest mi naprawdę ciężko was zostawiać. - Cała czwórka mocno się objęła.
- Dzwoń czasem do nas. - Przypomniał jej Tomek.
- Taak wiem. Nigdy o was nie zapomnę.
- Jak wrócisz to znów całe wakacje spędzimy razem. - Zagadnął Maks. - Tak jak zwykle. - Zaśmiał się.
- Oczywiście. Chłopcy możecie zostawić nas na chwilę same? - Przyjaciele spełnili prośbę Angeliki i posłusznie oddalili się.
Nastolatki wpadły sobie w objęcia. Pierwsza odezwała się łamiącym głosem Monika.
- Szkoda, że musisz mnie zostawić. Będę tęsknić.
- Ja też, ale wierzę w ciebie. Pamiętasz? Przeciwności losu nas nie złamią.
- Ale ja już chyba tak nie umiem. Wiesz jak jest..
- Wiem, ale nie możesz się poddać. Tu masz chłopaków, my też będziemy się kontaktować. Nic się nie zmieni. - Pocieszała ją blondynka.
- Oby. - Cicho westchnęła. - Cieszę się, że chociaż ty możesz spełniać marzenia. - Uśmiechnęła się delikatnie i spojrzała na przyjaciółkę.
- Ty też je spełnisz. Pewnego dnia zaprosisz mnie na herbatkę w swoim nowym domu w Dortmundzie. - Obie zaśmiały się.
- A gdzie jest Kamil? - Monika zauważyła brak chłopaka przyjaciółki.
- Nie umiem się z nim pożegnać. To koniec. - Nastolatka posmutniała.
- Przykro mi.
- Taak. Ech chyba musimy się żegnać. - Dziewczyna podeszła do swoich rodziców, następnie pożegnała się z Maksem i Tomkiem, a na końcu ponownie podeszła do przyjaciółki.
- Dziękuje ci za wszystko. Kocham cię.
- Ja ciebie też. Już tęsknię.
- Ty chyba przez całe życie nie powiedziałaś mi tylu miłych rzeczy co dziś. - Angelika zaśmiała się wesoło.
- Grr. Głupek. - Dźgnęła ją w brzuch i mocno przytuliła.
Przyjaciele rozstali się na dobre. Pomachali jeszcze wsiadającej do samolotu przyjaciółce i ze smutkiem na ustach opuścili budynek zatrzymując się przed nim. Czuli pustkę, każde z nich straciło jakby cząstkę siebie. W głowach każdego z nich pojawiło się jedno pytanie: jak długo przetrwa przyjaźń na odległość? Z nierozłącznej czwórki zostało ich teraz troje. 
- Ognisko na pocieszenie ? - Zaproponował Maks.
- Nie, ja dziś odpadam. Nie mam ochoty.
- Ej, damy radę. Nie smutaj.
- Spadam do domu. - Dziewczyna zawiadomiła przyjaciół.
- Odprowadzimy cię.
- Nie dzięki. Widzimy się jutro pod szkołą. - Pożegnała się, wyciągnęła słuchawki i wsłuchując się w ulubioną muzykę w samotności wracała do domu. Po drodze mijała wiele znanych jej twarzy wychodzących z domów by pożegnać ostatnie chwile wolności od szkoły. Ona nie miała na to najmniejszej ochoty, pragnęła jedynie zaszyć się w swoim pokoju i najlepiej zatrzymać czas, tak by nowy rok szkolny nigdy nie nadszedł.
Gdy dotarła do domu szybko zdjęła ulubione trampki, minęła rodziców i zamknęła się w swoim pokoju. Usiadła przed laptopem i czas minął jej naprawdę szybko na przeglądaniu przeróżnych stron, nawet tych, które ani trochę jej nie interesowały. Nie miała co ze sobą zrobić, mogła spędzić ten dzień z przyjaciółmi ale nie chciała. Powoli znów dopadało ją uczucie beznadziejności, bez Angeliki i jej wsparcia nic nie miało sensu.
Po kilkugodzinnym siedzeniu przy komputerze nastał wieczór, nastolatka poczuła się spragniona. Zeszła więc do kuchni by się czegoś napić. Gdy nalewała sobie soku w kuchni pojawił się jej ojciec.
- Angela już wyjechała ? - Zapytał.
- Mhm.
- Dobrze, mam nadzieje, że w nowej szkole poznasz kogoś normalnego.
- Normalnego ? Czy według ciebie ona była nienormalna ? Dla twojej świadomości nigdy nie przestanę się z nią przyjaźnić i nie zamierzam szukać sobie nowych znajomych. Maks i Tomek mi wystarczą. - Monika zdenerwowana przez ojca odstawiła kubek z sokiem i zamierzała wyjść z domu.
- Cała ta trójka jest siebie warta. Zmienili cię.
- Taa i co jeszcze? Wychodzę, nie wiem kiedy wrócę.
Założyła buty i zabierając ze sobą piłkę skierowała się na boisko znajdujące się przy pobliskiej szkole. Zaczęła nerwowo kopać piłkę, kolejny raz ojciec wyprowadził ją z równowagi. Miała dość takiego życia, tego, że wiecznie jest krytykowana. Chciała uciec.
Jej myśli przerwało wołanie. Odwróciła się i ujrzała za sobą Maksa.
- Wiedziałem, że cię tu znajdę. Angela się denerwuje bo jej nie odpisujesz na wiadomości. - Podszedł do przyjaciółki i zaczął bawić się jej piłką.
- Ych. Chyba zostawiłam telefon w domu.Co u niej?
- W porządku, ale u ciebie chyba nie? - Zmartwił się miną nastolatki.
- Ojcu przypomniało się, że nie trawi moich znajomych. - Delikatnie się uśmiechnęła i usiadła na boisku.
- Ze wzajemnością. - Zaśmiał się siadając obok i obejmując ją ramieniem. - To co, jutro znów do szkoły?
- Ych, nie przypominaj mi. Gdzie zgubiłeś Tomka?
- Nasz kochany Tom poszedł na imprezę twierdząc, że musi zapomnieć o Angeli.
- Biedaczek, nadal zakochany. Pewnie myślał, że będzie miał szansę, gdy Angela z Kamilem zaczęli się od siebie oddalać.
- Pewnie tak, a ona wyjechała. - Cicho westchnął i z kieszeni spodni wyciągnął papierosy. - Chcesz?
- Nie.
- Nie? - Zaśmiał się.
- No co, muszę się odzwyczaić. - Wstała i ponownie zaczęła podbijać piłkę. - Myślisz, że nasza przyjaźń mimo wszystko przetrwa?
- Jeśli będziemy chcieli to tak, a co ? Wątpisz?
- Ostatnio straciłam wiarę we wszytko. Czegoś mi brakuje...- Stanęła i spojrzała na rozgwieżdżone niebo.
- Masz mnie, Tomka, Angelike, czego chcieć więcej ? - Uśmiechnął się.
- A nie masz czasem wrażenia, że to wszystko legnie w gruzach? - Odwróciła wzrok i wpatrzyła się w ciemność. - Zawsze coś musi się spieprzyć. Angela wyjechała, bez niej Tomek to wrak człowieka.
- Ale jesteśmy jeszcze my.
- Maks, rozejrzyj się, otacza nas nudna, szara rzeczywistość. - Łamał jej się głos, wtuliła się w przyjaciela i cicho wyszeptała. - Nie chce tak żyć.
- Nie wolno ci tak mówić. Chodź odprowadzę cię do domu. - Pociągnął za sobą podłamaną szesnastolatkę i zaprowadził do jej domu.
- Dziękuję. - Szepnęła gdy byli już na miejscu. - Nie wiem jak ja przeżyję bez takiego świra jak ty w klasie.
- Wybacz, nie nadaję się na ekonoma. - Zaśmiał się. - Ale będziemy w tej samej szkole. Nigdy cię nie zostawię. Muszę już lecieć. Trzymaj się.
- Pa. - Pomachała mu i gdy odwróciła się by wejść do domu, usłyszała jeszcze za plecami
- Uśmiechnij się !
Tak więc zrobiła i zmęczona dzisiejszym dniem zaraz po wejściu do domu skierowała się do swojego pokoju.

Od autorki: Dodaję kolejny rozdział. Nie podoba mi się, ale cóż. Kiedy kolejny ? Tego nie wiem, jeśli chodzi o to opowiadanie to pisze je tylko wtedy gdy albo mam kompletnie zepsuty humor, albo gdy mam pewność, że nic mi go nie zepsuje.  
Pozdrawiam, Nika.